Dogs Plate : Dziś jest Międzynarodowy Dzień Kota, a koty i pomaganie im to Pani codzienność – dlaczego właśnie koty?
Bernadeta Bednarek : Dzień dobry, już nawet nie pamiętamy kiedy to się zaczęło, myślę, że od dnia, kiedy zabraliśmy z ogródka działkowego chorą, młodą koteczkę Kitkę, która była z nami przez prawie 19 lat (niestety odeszła półtora roku temu). Na działkach pojawiały się kolejne koty, które zaczęliśmy dokarmiać, szybko zorientowaliśmy się, że samo karmienie nie jest rozwiązaniem, bo koty rozmnażają się bez umiaru, chorują, odchodzą.. W miarę naszych możliwości i funduszy prywatnych, pomagaliśmy tym potrzebującym kotom, ale potrzeby były ogromne. Zgłosiliśmy się do jednej z poznańskich fundacji z prośba o pomoc, kotki zostały wykastrowane, część wyadoptowanych, a my zostaliśmy domem tymczasowym dla kotów z tejże fundacji. I to zapoczątkowało naszą działalność. Była współpraca ze stowarzyszeniami, zbiórki, sesje fotograficzne, przetrzymywanie kotów na czas leczenia, szukanie domów, prawie cztery lata wolontariatu w fundacji. No i po kilku latach, przyszło zwątpienie, zmęczenie, poczucie beznadziejności, tyle potrzebujących wokół nas, wyrzuconych, okaleczonych... No, ale cóż, to nie takie proste., krótka przerwa na złapanie oddechu i decyzja, zaczynamy działać prywatnie, bez jakiegoś okazałego planu na przyszłość. A, że bez pomocy i wsparcia znajomych, przyjaciół, kolegów, nie moglibyśmy robić tego co robimy, postanowiliśmy założyć stronę AzyLove Koty, na tą chwilę nie mamy statusu fundacji, myślę, że na wszystko przyjdzie czas.
DP: Na co dzień iloma kotami i w jaki sposób zajmuje się Azylowe?
BB: Głównie zajmujemy się kotami po kastracjach i sterylizacjach, chwilami w naszym mieszkaniu, bywało po 12-13 kotów, a w połowie zeszłego roku , pod naszymi skrzydłami było 21 kotów (część z nich, w dwóch domach tymczasowych z nami współpracującymi).
DP: Co jest najtrudniejsze w Pani działalności? Pieniądze, czas a może brak zrozumienia otoczenia?
BB: Najtrudniejsze chyba jest zmaganie się z emocjami, bezsilność, że nie można wszystkim pomóc, smutek odchodzenia chorych i cierpiących, z tym nie można się oswoić. No i oczywiście tak przyziemny powód jakim są pieniądze, na leczenie, utrzymanie etc.
DP: A najpiękniejsze chwile w Pani pracy?
BB: Najpiękniejsze chwile, to wtedy kiedy znajdują wymarzony dom, te kiedy otrzymuję informacje, zdjęcia z domów stałych, jak koty są zaopiekowane i bezpieczne, wtedy wiem, że to co robimy ma sens.
DP: W jakich przypadkach można zwrócić się do Pani o pomoc?
BB: W każdym przypadku, staramy się pomóc w miarę możliwości, w kastracji, sterylizacji kotów, w leczeniu, łapaniu i przetrzymaniu kotów na czas rekonwalescencji.- gdzie np. zgłosić się o pomoc specjalistyczną, - porad odnośnie socjalizacji, izolacji, wprowadzania kota do nowych domów, oswajaniu kotów, agresji kotów, ogólnie behawioryzmu.- przygotowania domu przed przyjęciem nowego domownika.- zdrowego karmienia. - szukaniu domów.
DP: Jak zapobiegać kociej bezdomności?
BB: Zapobieganie bezdomności to przede wszystkim kastracja i sterylizacja kotów wolno żyjących. Dysponujemy darmowymi talonami , które finansowane są przez miasto Poznań. W zeszłym roku wykorzystaliśmy około 130 talonów, co za tym idzie, taka ilość kotów nie będzie pomnażać bezdomności, dzięki temu, ze nie będzie się rozmnażać. Wyadoptowaliśmy około 30 kotów, myślę, że jak na działania prywatne/rodzinneto niezłe wyniki.
DP: Pani największe życzenie związane z prowadzeniem Azylove Koty?
BB: Może to taki banał, ale moim największym życzeniem jest, doczekać kiedyś czasów, gdzie wszystkie koty są szczęśliwe, wszystkie miały dom na jaki zasługują, nie ma bezdomnych, są ewentualnie tylko te wolno żyjące zaopiekowane, regularnie leczone i karmione.
Pani Bernadeta jest naszą sąsiadką, mieszka na sąsiednim osiedlu ratajskim. Jeśli chcielibyście pomóc zaglądajcie na stronę AzyLove Koty. Czasem aby pomóc wystarczy zareagować, udostępnić, nie być obojętnym.